Ceny chińskich aut w Europie to żart. Są o wiele za wysokie

Podczas gdy europejscy politycy od dawna ostrzegają przed tanimi samochodami z Państwa Środka, w rzeczywistości chińscy producenci sprzedają je na naszym rynku po kilkukrotnie zawyżonych cenach. Zdaniem analityków może to być jasny znak, że nawet karne cła nie zaburzą ekspansji chińskich firm motoryzacyjnych do Europy.

Chińskie samochody szturmem podbijają europejski rynek. Są nie tylko przystępniejsze cenowo od modeli innych producentów, ale też starają się dorównywać im pod kątem wyposażenia czy rozwiązań technologicznych. Jak wskazują analitycy - nawet dwanaście z szesnastu marek samochodowych, które pod koniec ubiegłego roku odnotowały największy wzrost sprzedaży w Europie, pochodziło z Chin.

Chińskie koncerny szturmują Europę. Cła im niestraszne

Sytuacja ta coraz bardziej niepokoi europejskich polityków. Zdaniem Komisji Europejskiej istnieją twarde dowody na to, że chiński rząd dotuje firmy produkujące samochody elektryczne, które są eksportowane do Europy. Takie wnioski płyną z rozpoczętego w październiku 20203 roku śledztwa, uwzględniającego m.in. kontrole w zakładach największych wschodnich koncernów. Ze względu na wykryte rzekome nieprawidłowości, wszystkie chińskie samochody elektryczne sprzedawane w Europie będą rejestrowane przez służby celne na potrzeby ewentualnego obłożenia wstecznym cłem.

Reklama

Oznacza to, że Komisja Europejska będzie mogła w przyszłości nałożyć cła na wszystkie pojazdy, które trafiły na europejski rynek od 7 marca 2024 roku. Chociaż na obecną chwilę nie jest znana kwota, jaką miałyby zostać objęte chińskie auta, politycy mają nadzieję, że będzie ona wystarczająca, by zahamować ekspansję chińskich producentów i spowodować wyrównanie cen na europejskim rynku. Czy jednak rzeczywiście wschodnie marki mogą na tym stracić? Według agencji Reutera - niekoniecznie.

Chińska branża motoryzacyjna ma ogromną przewagę

Z najnowszego raportu wynika bowiem, że chińscy producenci sprzedają swoje modele w Europie po kilkukrotnie zawyżonych cenach. Przykładowo jeden z gigantów motoryzacyjnych Państwa Środka - koncern BYD - w niektórych krajach podnosi ceny nawet trzykrotnie. Model Atto 3, kompaktowy elektryczny crossover, w Chinach kosztuje średnio 18 tys. euro. W Niemczech cena tego samego pojazdu wynosi już 38 tys. euro. Pomimo że kwota jest niemal dwukrotnie wyższa, wciąż jest szalenie konkurencyjna w porównaniu z pojazdami elektrycznymi niemieckich producentów. 

Według Reutera wysokie marże eksportowe BYD podkreślają ogromną przewagę, jaką osiągnęła chińska branża motoryzacyjna. Chińskie koncerny potrafią z sukcesem ograniczyć koszty na każdym etapie produkcji - od surowców przez akumulatory aż po robociznę. Nie bez znaczenia są także krajowe dotacje oferowane przez Pekin. Swoboda narzucania cen przez chińskich producentów może oznaczać, że wszelkie karne cła stosowane przez Unię Europejską mogą okazać się najzwyczajniej niewystarczające. W takim wypadku europejską branżę motoryzacyjną mogą czekać bardzo trudne lata. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: BYD | Komisja Europejska | chińskie samochody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy